Sobota, 16 kwietnia 2011
Kategoria Weekend
Umocnienia Wału Pomorskiego
Dzień I - Borne Sulinowo
Wstaję o czwartej i budzę żonę. Z Poznania wyjeżdżamy o 5:36. Przed dziewiątą jesteśmy w Szczecinku. Krajową 20 ruszamy na Borne Sulinowo. W Sitnie zjeżdżamy w las i wjeżdżamy na tereny poligonu. W zamierzchłych czasach został "wyczyszczony" z ludności przez Niemców, którzy też mieli tu poligon, więc pustka, las a jednocześnie utwardzona nawierzchnia. Stare poniemieckie asfalty tylko momentami są zniszczone. Po wojnie teren przejęli Rosjanie rozmieszczając tu swoje wojsko. Krążyły różne legendy o broni jądrowej, podziemnych fabrykach, ale nigdy nie zostały one potwierdzone.
Szybko docieramy do Bornego Sulinowa. Miasteczko wygląda jak nadmorska miejscowość. Restauracje, kwatery, ośrodki, szerokie ulice, ścieżki rowerowe, tylko morza brakuje. Są za to czołgi i działa. Co chwilę mijają nas, w przemalowanych w barwy ochronne dżipach, fani militariów. W ogóle tego dnia mija nas mnóstwo dżipów. Opuszczamy Borne i kierujemy się do Nadarzyc. Przed Nadarzycami zwiedzamy opuszczone miasto, prawdopodobnie po rosyjskich żołnierzach. W Nadarzycach witają nas psy i krowa stojąca na środku jezdni. Droga, którą chcieliśmy przejechać do Mirosławca prowadzi przez środek jednostki wojskowej, więc jedziemy na około przez Szwecję do Wałcza, przed samym Wałczem kawałek krajową 22 - duży ruch, tiry.
Za Wałczem zjeżdżamy z krajówki. W okolicach Rutwicy dojeżdżamy do górki podciągającej. Znajduje się tu sławna anomalia grawitacyjna. Jadąc z górki trzeba pedałować jak pod górę a pod górkę rower jedzie sam. Chwilę bawimy się jeżdżąc w tę i z powrotem. Jest już ciemno. Ostatni odcinek pokonujemy w całkowitych ciemnościach. Nie mija nas ani jeden samochód. Do Tuczna dojeżdżamy po 21.
Dzień II - Wisielcza Góra
Rano jemy duże śniadanie i kierujemy się na Strzaliny. Szybko docieramy do wsi, za którą znajduje się jedna z największych grup warownych wału pomorskiego. Cała grupa znajduje się wewnątrz dominującej nad okolicą Wisielczej Góry. Po wojnie Rosjanie wysadzili niemieckie fortyfikacje, ale i tak spora część jest dostępna. Niestety bunkry zostały "sprywatyzowane". Przed wejściem kartka z numerami do przewodnika, który zamknął wejście na dwie kłódki. Jeszcze dwa lata temu można tu było swobodnie wejść.
Ruszamy dalej i przez Gostomię i Szydłowo bez większych przystanków docieramy do Piły. Przechodzimy przez sławny tunel (ogromne schody bez alternatywy dla niepełnosprawnych i rowerzystów), wbiegamy na dworzec, kupujemy bilety, wbiegamy na peron. Bagaże i rowery dosłownie wrzucamy do pociągu już po gwizdku konduktora.
Zdjęcia z wycieczki
TRASA WYCIECZKI
Wstaję o czwartej i budzę żonę. Z Poznania wyjeżdżamy o 5:36. Przed dziewiątą jesteśmy w Szczecinku. Krajową 20 ruszamy na Borne Sulinowo. W Sitnie zjeżdżamy w las i wjeżdżamy na tereny poligonu. W zamierzchłych czasach został "wyczyszczony" z ludności przez Niemców, którzy też mieli tu poligon, więc pustka, las a jednocześnie utwardzona nawierzchnia. Stare poniemieckie asfalty tylko momentami są zniszczone. Po wojnie teren przejęli Rosjanie rozmieszczając tu swoje wojsko. Krążyły różne legendy o broni jądrowej, podziemnych fabrykach, ale nigdy nie zostały one potwierdzone.
Szybko docieramy do Bornego Sulinowa. Miasteczko wygląda jak nadmorska miejscowość. Restauracje, kwatery, ośrodki, szerokie ulice, ścieżki rowerowe, tylko morza brakuje. Są za to czołgi i działa. Co chwilę mijają nas, w przemalowanych w barwy ochronne dżipach, fani militariów. W ogóle tego dnia mija nas mnóstwo dżipów. Opuszczamy Borne i kierujemy się do Nadarzyc. Przed Nadarzycami zwiedzamy opuszczone miasto, prawdopodobnie po rosyjskich żołnierzach. W Nadarzycach witają nas psy i krowa stojąca na środku jezdni. Droga, którą chcieliśmy przejechać do Mirosławca prowadzi przez środek jednostki wojskowej, więc jedziemy na około przez Szwecję do Wałcza, przed samym Wałczem kawałek krajową 22 - duży ruch, tiry.
Za Wałczem zjeżdżamy z krajówki. W okolicach Rutwicy dojeżdżamy do górki podciągającej. Znajduje się tu sławna anomalia grawitacyjna. Jadąc z górki trzeba pedałować jak pod górę a pod górkę rower jedzie sam. Chwilę bawimy się jeżdżąc w tę i z powrotem. Jest już ciemno. Ostatni odcinek pokonujemy w całkowitych ciemnościach. Nie mija nas ani jeden samochód. Do Tuczna dojeżdżamy po 21.
Dzień II - Wisielcza Góra
Rano jemy duże śniadanie i kierujemy się na Strzaliny. Szybko docieramy do wsi, za którą znajduje się jedna z największych grup warownych wału pomorskiego. Cała grupa znajduje się wewnątrz dominującej nad okolicą Wisielczej Góry. Po wojnie Rosjanie wysadzili niemieckie fortyfikacje, ale i tak spora część jest dostępna. Niestety bunkry zostały "sprywatyzowane". Przed wejściem kartka z numerami do przewodnika, który zamknął wejście na dwie kłódki. Jeszcze dwa lata temu można tu było swobodnie wejść.
Ruszamy dalej i przez Gostomię i Szydłowo bez większych przystanków docieramy do Piły. Przechodzimy przez sławny tunel (ogromne schody bez alternatywy dla niepełnosprawnych i rowerzystów), wbiegamy na dworzec, kupujemy bilety, wbiegamy na peron. Bagaże i rowery dosłownie wrzucamy do pociągu już po gwizdku konduktora.
Zdjęcia z wycieczki
TRASA WYCIECZKI
- DST 178.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj